Jak nas agent
specjalny, Vlad Impaler donosi,
okazalo sie, ze Chaim Piast
zupelnie przypadkowo przyczynil sie do ujecia Kansi,
zabojcy dwoch pracownikow
CIA w poblizu glownego wjazdu do agencji. Amerykanie
poszukiwali go od kilku lat.
Tak sie zlozylo, ze Chaim zostal
zaproszony na wystepy do Pakistanu, gdzie
spoleczenstwo zaczelo buntowac
sie przeciwko mdlej muzyce krajowych kompozytorow
i wykonawcow i zazadalo, zeby
zaprosic Przedostatniego Klezmera w Polsce.
Rzad nie chcial rewolucji z
takiego blahego powodu, tym bardziej, ze w wiezieniach brakowalo
miejsc nawet dla mordercow.
Koncert zorganizowano w Sali
Niedokonczonej Opery w Islamabadzie.
Wiadomosc ta dotarla do Kansi,
ktory ukrywal sie w gorach ale tesknil bardzo za dobra muzyka.
Przekupil on kilku policjantow,
zeby pod ochrona zawiezli go na koncert.
Kiedy Chaim zaklezmerowal sala
oszalala, tylko Kansi byl normalny, bo on mial problemy
z glowa przed koncertem. Kiedy
uslyszal "A Chanuke, a Chanuke" nie wytrzymal.
W czerwcu Chanuka? Pobiegl
za kulisy do Chaima i zaprotestowal: przeciez to jest piosenka
na grudzien! Wiem od moich
bylych sasiadow w Wirginii. I nagle ugryzl sie w jezyk,
bo kolo niego stal amerykanski
ambasador z kilkoma marines, ktorzy rozpoznali go ze zdjec,
ktore musieli studiowac w
ambasadzie.
Chaim Piast nie przypadkowo
zaspiewal o Chanuce. Zrobil to na wspolna prosbe CIA, FBI
i Departamentu Stanu, ktorym
juz zaczynalo brakowac pomyslow na zlapanie Kansi.
W nagrode, Chaim Piast otrzymal
honorowy dyplom na zalaczonym powyzsze obrazku.
Nie ma tam, oczywiscie, ani
imienia, ani nazwiska Chaima Piasta, bo zgodnie z tradycja
jego czyn musi pozostac w
glebokiej tajemnicy.
Z teki Vlada Impalera |