Doszlismy
do gorskiej wioski i musielismy
sie rozgladnac za miejscem do
spania.
Moj bokser
Diuk i ja przeszlismy przez te
wioske pare razy tam i z
powrotem, az sie zdecydowalismy w
malej schludnie wygladajacej
chatce poprosic o nocleg.
Diuk
zapukal do drzwi i zapytal sie
gospodyni, ktora nam otworzyla:
"Pochwalony
Jesus Chrystus, mialaby Pani dla
dwoch diablikow zmeczonych
maszerowaniem jakis pokoik na
jedna noc?"
Gospodyni
spjrzala na Diuka ze zdziwieniem,
ktory ja pocalowal szarmancko w
reke i spytala sie mnie:
"Panski
Pies mowi?"
"Tak,
niestety z mocnym akcentem"
- odpowiedzialem. "Czy
moglibysmy zobaczyc ten
pokój?"
"Prosze
bardzo, niech Panowie wejda"
- zaprosila na do srodka. Pokoik
byl w porzadku.
Zdjelismy
plecaki, ja powiedzialem dobranoc
milej gospodyni, a Diuk prowadzil
jeszcze z nia konwersacje o
zaletach pieknego widoku na
osniezone szczyty gór.
Jak
rozpakowalismy plecaki nie moglem
znalezc budzika i zaczalem
opieprzac Diuka, ktory niestety
nie dal sie wrobi w role winnego
i zarzucil mi, ze nie
skontrolowalem technicznego
wyposazenia przez podróza. No i
co teraz robic? Sytuacja
zaostrzala sie, ale Diuk mial
nagle pomysl.
Postawil
swoje sztalugi, usiadl na
zydelku, wyciagnal pedzle i farby
i zaczal malowac.
Namalowal
dzwonienie budzika, namalowal
czas krótko przed i krótko po
póldosiódmej rano.
Jak
skonczyl malowac, umylem mu lapki
i poszlismy spac.
Nastepnego
ranka zbudzilo nas dzwonienie
budzika dokladnie o
wpóldosiódmej.
Wyskoczylismy
z poscieli, umylismy sie i odrazu
po sniadaniu poszlismy dalej w
droge.
Tak powstal ten obrazek.