E.Diuka przedziwna podroz

 

piaty dzien

 

Doszlismy do gorskiej wioski i musielismy sie rozgladnac za miejscem do spania.

Moj bokser Diuk i ja przeszlismy przez te wioske pare razy tam i z powrotem, az sie zdecydowalismy w malej schludnie wygladajacej chatce poprosic o nocleg.

Diuk zapukal do drzwi i zapytal sie gospodyni, ktora nam otworzyla:

"Pochwalony Jesus Chrystus, mialaby Pani dla dwoch diablikow zmeczonych maszerowaniem jakis pokoik na jedna noc?"

Gospodyni spjrzala na Diuka ze zdziwieniem, ktory ja pocalowal szarmancko w reke i spytala sie mnie:

"Panski Pies mowi?"

"Tak, niestety z mocnym akcentem" - odpowiedzialem. "Czy moglibysmy zobaczyc ten pokój?"

"Prosze bardzo, niech Panowie wejda" - zaprosila na do srodka. Pokoik byl w porzadku.

Zdjelismy plecaki, ja powiedzialem dobranoc milej gospodyni, a Diuk prowadzil jeszcze z nia konwersacje o zaletach pieknego widoku na osniezone szczyty gór.

Jak rozpakowalismy plecaki nie moglem znalezc budzika i zaczalem opieprzac Diuka, ktory niestety nie dal sie wrobi w role winnego i zarzucil mi, ze nie skontrolowalem technicznego wyposazenia przez podróza. No i co teraz robic? Sytuacja zaostrzala sie, ale Diuk mial nagle pomysl.

Postawil swoje sztalugi, usiadl na zydelku, wyciagnal pedzle i farby i zaczal malowac.

Namalowal dzwonienie budzika, namalowal czas krótko przed i krótko po póldosiódmej rano.

Jak skonczyl malowac, umylem mu lapki i poszlismy spac.

Nastepnego ranka zbudzilo nas dzwonienie budzika dokladnie o wpóldosiódmej.

Wyskoczylismy z poscieli, umylismy sie i odrazu po sniadaniu poszlismy dalej w droge.

Tak powstal ten obrazek.

Please send your comments to Julian S. Bielicki. This document was updated 07.12.97.
All rights reserved by Julian S. Bielicki