Zurück Weiter Index Homepage

Janusz Weiss

Z cyklu: OPOWIESCI Z MOJEJ WSI

PRZEPOWIEDNIA

Lucjan pojawil sie we wsi kilka lat temu. Kupil gospodarstwo od wyjezdzajacego do Niemiec starego Kuhna i zabral sie za rolnictwo. Nie od razu. Najpierw pozyczyl wszystko, co na temat rolnictwa i hodowli bylo w gminnej bibliotece i zajal sie studiowaniem madrych ksiag. Nigdy przedtem nie mial nic wspólnego z praca na roli. Mieszkal w niewielkim miescie na wybrzezu, gdzie mial takze warsztat samochodowy, jako ze z wyksztalcenia byl mechanikiem. Warsztat prosperowal jako tako i pieniedzy wystarczalo na utrzymanie powiekszajacej sie niemal z roku na rok rodziny, az tu pewnego dnia, nie zwazajac na protesty zony, Lucjan wszystko sprzedal i pojechal na wies, do krów, swin, ziemniaków, zboza, kiszonek i tak dalej.

Szybko zaprzyjaznilem sie z Lucjanem, bez którego pomocy nie dalbym sobie rady z hydraulicznymi problemami w moim domku. Zaciekawila mnie ta nagla zmiana w jego zyciu i kiedys osmielilem sie go zapytac, dlaczego?

Okazalo sie, ze Lucjanowi wpadla kiedys do reki jakas przepowiednia, gdzie stalo czarno na bialym, ze dla Polski nadejda ciezkie czasy. Nie bedzie energii elektrycznej, skonczy sie paliwo do samochodów, nie bedzie co jesc. Lucjan, zaciekawiony, ale jeszcze nie przestraszony, zaczal interesowac sie wszelkimi przepowiedniami, jakie tylko udalo mu sie zdobyc. Wszedl w posiadanie proroctwa Królowej Saby, Nostradamusa, Wernyhory i kogo tam jeszcze. Proroctwa róznily sie w szczególach, ale - zdaniem Lucjana - we wszystkich dalo sie odszukac aluzje - mniej lub bardziej wyrazne - do majacego nastapic w Polsce strasznego glodu i niedostatku. Data tych nieszczesc i klesk zblizala sie nieuchronnie i nie byla zbyt odlegla - jakies kilka, moze kilkanascie lat, ale nie wiecej. Lucjan, do tej pory nie interesujacy sie polityka, zaczal kupowac gazety i sledzic wydarzenia w kraju. Wszystko sie zgadzalo! I wybór Papieza - Polaka, i stan wojenny, i okragly stól, i obalenie komuny, i Trzecia Rzeczpospolita! Nie moglo byc zadnych watpliwosci: przepowiednie wypelnialy sie!

Lucjan zmarkotnial, zaczal zaniedbywac warsztat, coraz wiecej czasu spedzal - na zmiane - to nad gazetami, to nad przepowiedniami, az wreszcie powzial decyzje: trzeba sie przeniesc na wies! Gdzie uda mu sie wyzywic rodzine? Tylko na wsi, gdzie bedzie zalezny sam od siebie, kiedy lady sklepowe w miastach zaczna swiecic pustkami!

Jak postanowil, tak i zrobil. Staral sie gospodarowac nowoczesnie, zelektryfikowal gospodarstwo, powymyslal szereg zmyslnych, ulatwiajacych prace patentów, ale tez kupil konia i bryczke, uniezalezniajac sie od benzyny, której mialo zabraknac. Zaczal konstruowac przemyslny wiatrak, co mial dostarczyc energie elektryczna, kiedy miasto przestanie ja przesylac. Lucjan swiadomie i konsekwentnie szykowal sie do stawienia czola przepowiedniom, w które nadal swiecie wierzyl.

Co roku, wiosna, kiedy przybywalem "otworzyc sezon" w mojej wsi, spotykalem Lucjana wesolego, usmiechnietego, pelnego zapalu i energii. Zaczynal rozmowe od przepytania mnie z sytuacji w miescie i cokolwiek bym nie mówil, usmiechal sie i kiwal z zadowoleniem glowa - sprawdzalo sie! Pózniej chwalil mnie za pomysly usprawnien, jakie planowalem wprowadzic tego roku w domku. Mysle, ze Lucjan byl swiecie przekonany, ze ja takze, pod pozorem wybudowania letniego domku na wakacje, zamierzam przyszykowac sobie schronienie na trudny czas, który spadnie na nas, mieszczuchów nieuchronnie. Nie wyprowadzalem go z bledu, bo na nic by sie to nie zdalo. I tak bylo, odkad poznalem Lucjana: im bardziej zblizala sie data spelnienia przepowiedni, tym bardziej Lucjan promienial, ogarnial wzrokiem swoje dzieci, swoja zone, swoje krowy, swoje swinie, pola i laki i zaraz zabieral sie za robote, która palila mu sie w rekach, zawsze usmiechniety, tryskajacy energia, pelen optymizmu i pogody ducha.

Dlatego, kiedy zobaczylem go tej wiosny markotnego, jakiegos przykurczonego, ze zwieszona glowa, zaniepokoilem sie bardzo. Pytam, co sie stalo, czy wszyscy zdrowi, jak udalo mu sie sprzedac zeszloroczne zbiory. Lucjan tylko machnal reka, dajac mi do zrozumienia, ze przyczyna jego zmartwienia ma glebsze podloze. Pomyslalem, ze jego stan ma cos wspólnego z przepowiednia i nie omylilem sie!

- Lucjan! - mówie - nie przejmuj sie, ze one sie nie sprawdzaja! Wazne, ze ty sie sprawdziles! Masz kwitnace gospodarstwo, zdrowe dzieciaki! Wiem, ze róznie to bywa i czasem nie jest lekko, ale to nie powód, zeby teraz tesknic do warsztatu w miasteczku! A Lucjan na to:

- Czlowieku, ty nic nie rozumiesz! One sie sprawdzaja! One sie bardzo dokladnie sprawdzaja! Tylko ze ja, maly czlowiek, chcialem byc madrzejszy, chcialem przechytrzyc przeznaczenie, a to nie uchodzi na sucho! Sprzedalem warsztat, sprzedalem dom, com go sam nad warsztatem wybudowal, zmienilem sie w rolnika - a wszystko dlatego, ze myslalem, ze na wsi sie uchowam, ze zawsze sie z rodzina wyzywie! A ty mi powiedz, kiedy w miescie bedzie glód? Kiedy nie bedzie juz nic do kupienia i zamkna sie sklepy? No, kiedy?! Kiedy najpierw zginie wies, co zywnosc do miast dostarcza, kiedy zgine ja i cala moja rodzina! Oto prawda przepowiedni najprawdziwsza!

Strona 2