Janusz Weiss FACHOWCY Ludzie dziela sie na takich, którzy chetnie korzystaja ze wszelkich wymyslonych udogodnien traktujac je, jako cos równie naturalnego, jak powietrze i woda, oraz na takich, którzy za wszelka cene pragna poznac, "jak to dziala" i "co ma w srodku", niczym dziecko, które, miast bawic sie podarowanym misiem, musi przekonac sie, czy ma on w srodku wate, czy trociny. Mysle, ze ta druga postawa wynika tylez z braku zaufania, co z ciekawosci. Jakkolwiek by nie bylo, ja osobiscie, nalezac do tych pierwszych, nie interesuje sie, jak cos dziala - dopóki dziala. Jezeli ruchome schody wioda mnie w dól lub w góre, bank po - wypisaniu czeku - wyplaca mi z konta pieniadze, i w ogóle wszelkie urzedy powolane do tego, aby usuwac mi klody spod nóg i swiadczyc wszelkie uslugi - wypelniaja wobec mnie swoje zobowiazania - nie jestem ciekaw, jak te instytucje sa zorganizowane, jak dzialaja i dlaczego; jednym slowem: nie obchodzi mnie, czy misio ma w srodku watke, czy trocinki. Nawet, jak cos zawodzi, nie budzi mojej ciekawosci "tego czegos" zasada dzialania, czy wewnetrzna struktura. Naturalnie tak dlugo, jak zepsute - naprawiaja specjalisci. Kiedy jednak fachowca nie ma po horyzont, wtedy - ale dopiero wtedy, podkreslam - wykazuje zainteresowanie, jak powinno "to cos" dzialac i zabieram sie, jak potrafie, za naprawe. Wychodzac z tego zalozenia zdarzylo mi sie juz grzebac w pralce automatycznej, telefonie, samochodzie i panstwie, w którym zyje, kiedy jeszcze nie nazywalo samo siebie panstwem prawa. Jednak najbardziej irytujaca dla typu, który sam reprezentuje, jest sytuacja, w której ludzie - specjalisci i fachowcy - zwracaja sie do mnie z prosba o pomoc. A to, zeby przytrzymac to i owo, podac jakies narzedzie, skoczyc po gwozdzie czy mlotek. W przypadku rzadzacych, czyli specjalistów od kierowania panstwem, w którym zyje, najbardziej daja mi sie we znaki apele, abym w ten, czy inny sposób pomógl rzadowi, który liczy na moja wspólprace. Albo jeszcze gorzej: abym wzial swoje sprawy w swoje rece, ze wszystko zalezy ode mnie, itd., itp. A ja nie mam ochoty sie w tym grzebac! Ja nawet nie mam przyjemnosci sluchac, co sie popsulo i dlaczego, tym bardziej, ze specjalisci nie sa wcale zgodni ani w okresleniu rodzaju defektu, ani - tym bardziej - w metodzie naprawienia go. Ja juz nie chce niczego przytrzymywac, dokrecac, ani ganiac po narzedzia! To juz raczej wole zdecydowac sie na wybór innego fachowca... |
Strona 12